poniedziałek, 21 grudnia 2015

Pytanie

Mam do Was pytanie :)
Właśnie zabieram się za pisanie 3 rozdziału, ale mam pytanie, które mnie nurtuje od początku pisania tego opowiadania.
Chcecie, aby Leon był dalej taki zły, arogancki, dokuczał Violi (potem by się zmienił oczywiście) czy od razu chcecie miłego, spokojnego Leona? :D
Swoje zdanie napiszcie w komentarzu :)

czwartek, 17 grudnia 2015

Rozdział 2

         I nagle poczułam, że na kogoś wpadłam. Spojrzałam na tego kogoś, a moim oczom ukazał się przystojny szatyn o ślicznym, hipnotyzującym spojrzeniu.
         Nie odrywałam od niego wzroku. Byłam trochę zawstydzona faktem, iż na niego wpadłam. W tym momencie zapomniałam o tamtych dwóch chłopakach, którzy mnie śledzili.
 - Ej! Może byś tak uważała, co? - i dopiero w tym momencie zorientowałam się, że szatyn ma mokrą bluzę od napoju - tak wywnioskowałam, bo w lewej ręce trzymał butelkę z sokiem pomarańczowym.

niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział 1

         Zaczynałam się już trochę niecierpliwić - czekanie na Ramallo dłużyło mi się niemiłosiernie. Oczywiście, poinformował on mnie jak i mojego tatę, że przyjedzie na lotnisko z opóźnieniem, gdyż o tej porze panowały ogromne korki. A tak na marginesie - Ramallo to taka prawa ręka Germana, mojego ojca. Jest on również jego menadżerem.
         Ciekawi was pewnie co robię na lotnisku? Otóż, zaraz wam wszystko wyjaśnię, ale najpierw opowiem coś o sobie, żebyście mnie lepiej trochę poznali.
         Nazywam się Violetta, mam siedemnaście lat. Bardzo kocham swojego tatę, jednak czasami mnie denerwuje, bo jest bardzo opiekuńczy i troskliwy wobec mnie, ale wiem, że robi tak, ponieważ mnie kocha. A moja mama... Mojej mamy już z nami nie ma. Zginęła w wypadku samochodowym. Miałam wtedy pięć lat. Niestety nie pamiętam jej zbyt dobrze. Jedyne co mi po niej zostało to kilka zdjęć. Próbowałam wypytać trochę o mamę taty, ale on milczy, a ja nie rozumiem dlaczego. Nie chce mi nic powiedzieć, chociaż bym bardzo chciała. Ile ja bym oddała, aby móc porozmawiać z tatą o mamie. Powiem prosto z mostu: nie chodzę do szkoły, mam guwernantkę, to znaczy miałam, bo wczoraj kolejna (już nawet nie liczę która) się zwolniła. Nie mam żadnych przyjaciół, ponieważ bardzo dużo podróżuję. I właśnie to mam związek z tym, iż znajduje się na lotnisku. Właśnie jakieś pół godziny temu wylądowałam w moim rodzinnym mieście - Buenos Aires, w Argentynie. Na początku, gdy tata oznajmił mi, że znowu się gdzieś przeprowadzamy, nie byłam z tego faktu zadowolona. Jednak jak dowiedziałam się, gdzie lecimy, byłam bardzo szczęśliwa. Nie byłam szczęśliwa w sumie z jednego powodu - narzeczona taty, Jade leciała razem z nami. Byłam zła, gdy tata powiedział jej, aby usiadła w samolocie obok mnie. Przez całą drogę gadała o ciuchach, butach, torebkach, paznokciach! To dlatego tata musiał mnie budzić, gdyż spałam.
- Violetta! - tata pstryknął palcami, tuż przed moją twarzą, abym się ocknęła.